Inga

W czasach swej młodości nie lubiła uczęszczać do szkoły. Uważała to za stratę czasu. Te wszystkie nudne lekcje, wykłady, prace domowe, egzaminy, ćwiczenia... Kogo to w ogóle interesuje? Zwykłe marnotrawstwo cennych chwil. No i lektury, w kółko kazali czytać jakieś lektury. Czy oni wszyscy powariowali z tymi lekturami? Nie rozumiała, po co i na co jest jej to potrzebne. Szkoła była dla niej jedynie generatorem nudy. Wolała spędzać czas inaczej, po swojemu. Wymykała się z tego bezdusznego wielkiego budynku na swoją ukochaną łąkę, gdzie mogła patrzeć na niebo, podziwiać chmury i wsłuchiwać się w szczekanie psów z oddali. To ją niesamowicie uspokajało. Czuła, że to jest jej świat. Uwielbiała oddychać świeżym powietrzem i czuć zapach trawy wokół siebie. Nauczyciele i rodzice jej koncepcję spędzania czasu nazywali "wagarami", liczyli opuszczone godziny, wypominali brak notatek w zeszytach. Dla Ingi nie było to jednak ważne, liczyło się to, iż mogła czuć się sobą i u siebie, we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Wolała liczyć chmury na niebie niż być liczona w klasie jak element inwentarza. Nie odpowiadało jej bycie jedynie numerkiem w dzienniku stanowiącym zbiór liczb, które miały ją wartościować jako człowieka. Ta cała szkoła była dla Ingi jakimś polem walki, a ona zdecydowanie czuła się pacyfistką. Nie miała ochoty czuć się jak trybik w machinie bezdusznego systemu. Wolała czuć się jak element przyrody, jak część wszechświata.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki
Lata szkolne bardzo szybko minęły, Inga wkroczyła w okres dorosłości. Nie wiedziała, na czym ta cała dorosłość ma właściwie polegać i co konkretnie ją czeka. Po kilku latach od skończenia szkoły umówiła się ze szkolnymi znajomymi w kawiarni. Starała się, ale mimo to kompletnie nie umiała dogadać się z nimi. Rozmowa w ogóle się nie kleiła, coś było nie tak. Wszelkie próby podtrzymania konwersacji spełzły na niczym. Inga czuła, że wyraźnie od nich odstaje. Nie umiała nawiązać kontaktu ani tym bardziej zbudować jakiejkolwiek więzi. Nie było między nimi żadnej nici porozumienia. W końcu któryś z jej znajomych poczuł się mocno zirytowany i zapytał:
- Dziewczyno, jak ty się zachowujesz, czy ty w ogóle umiesz rozmawiać z ludźmi? Czytałaś Wielką Księgę Życia?
- Nie- odparła zaskoczona Inga- A cóż to takiego?
Całe towarzystwo wybuchło gromkim śmiechem. Inga poczuła się nieswojo. Jej koleżanki i koledzy płakali ze śmiechu patrząc na nią, nie mogli się opanować. Po kilku minutach Inga wzięła torebkę, wstała i wyszła z kawiarni. To było ponad jej siły.

Postanowiła poszukać sobie zajęcia, aby zarobić parę groszy. Wysłała aplikacje do kilkunastu zakładów pracy i po tygodniu została zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do jednego z nich. Ubrała się elegancko, podmalowała i ułożyła nienagannie fryzurę. W czasie rozmowy bardzo się denerwowała, jednak mimo to starała się, jak mogła. Chciała zaprezentować się jak najlepiej. W pewnym momencie rekrutant spojrzał na nią dziwnie, westchnął i powiedział:
- Pani się strasznie denerwuje, a to jest niedopuszczalne. Przecież w Wielkiej Księdze Życia jest wyraźnie napisane, co zrobić, aby się nie denerwować na rozmowach kwalifikacyjnych. Czy pani w ogóle czytała Wielką Księgę Życia?- w jego głosie dało się odczuć lekką nutkę ironii.
- Nie...- odpowiedziała Inga.
Rekrutant wybałuszył oczy i otworzył usta ze zdziwienia. Po kilku sekundach niezręcznej ciszy wybuchnął gromkim śmiechem, nie mógł opanować rozbawienia. Inga zabrała swoje dokumenty, wzięła torebkę, wstała i czym prędzej wyszła.

Po powrocie do domu zaczęła się zastanawiać, czym jest ta cała Wielka Księga Życia. Nie miała wyjścia, musiała się dowiedzieć, co to za twór. Następnego dnia przeszukała wszystkie biblioteki i księgarnie w mieście, jednak nic takiego nie znalazła. Gdy wróciła do domu, przetrząsnęła cały internet, lecz tam również nie było żadnych informacji na ten temat. Pomyślała więc, że Wielka Księga Życia to wymysł kilku niezrównoważonych psychicznie osób.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Po jakimś czasie zaczęła kontynuować poszukiwania pracy, lecz wszystkie rozmowy kwalifikacyjne były podobne do tej pierwszej. Wszyscy rekrutanci pytali o to samo. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć i, przede wszystkim, co ma dalej robić. Pewnego dnia na ulicy spotkała znajomego z kawiarni, który jako pierwszy dał wyraz swemu zirytowaniu.
- I jak tam, Wielka Księga Życia już przeczytana?- spytał kpiąco, po czym zaczął się śmiać.
- Nie...- odparła i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem- Proszę cię, powiedz mi, co to jest i jak ją zdobyć.
W odpowiedzi usłyszała drwiący śmiech kolegi. Nie było sensu więcej pytać, pożegnała się i odeszła w swoją stronę.

Gdy wróciła do domu, zrobiła sobie herbatę i podeszła do rodziców, którzy czytali gazety w dużym pokoju.
- Mamo, tato, powiedzcie mi, czym jest Wielka Księga Życia- poprosiła.
- To ty nie wiesz?- ojciec Ingi był w szoku.
- Nie wiem.
- Wielka Księga Życia to obowiązkowa lektura wszystkich uczniów. Nie poznałaś jej, ponieważ rzadko bywałaś w szkole- wyjaśniła matka.
- Ale przecież zagadnień z Wielkiej Księgi Życia nie było na żadnym egzaminie...
- To nie jest lektura na zaliczenie.
- Więc dlaczego jest obowiązkowa?
- Dzięki niej młody człowiek uczy się, jak żyć. Nie ma egzaminów ze znajomości jej treści, gdyż tylko i wyłącznie życie pokazuje, kto najlepiej się z nią zapoznał.
- To co ja mam teraz zrobić? Jak ją zdobędę?
- Teraz już jej nie zdobędziesz, przeczytali ją tylko ci, którzy angażowali się w życie szkoły i przychodzili na zajęcia. Dla ciebie jest już za późno.
Zdenerwowana Inga wybiegła z pokoju upuszczając przy tym kubek z herbatą. Chwyciła torebkę i szybko wyszła z domu. Postanowiła się nie poddawać. Wiedziała, że musi przeczytać Wielką Księgę Życia, po prostu musi. Zapoznanie się z treścią Wielkiej Księgi Życia jest jej jedyną szansą na przetrwanie. Udała się do szkoły, ponieważ tylko tam mogli jej pomóc. Na korytarzu dostrzegła swojego profesora. Zauważyła, że trzyma w ręku jakąś grubą knigę. Domyśliła się, że to musi być poszukiwana przez nią lektura. Podbiegła do niego.
- Panie profesorze, panie profesorze!- zawołała.
- A...to ty...- profesor zatrzymał się i spojrzał na Ingę.
- Jak to dobrze, że pana znalazłam!
- Wiedziałem, że w końcu przyjdziesz.
- Ja tylko...
- Domyślam się, czego chcesz.
- Przeczytam i oddam, obiecuję! Mogę przeczytać nawet teraz i tutaj- w szkole.
- Nic ci to nie da- profesor wzruszył ramionami.
- Jak to? Dlaczego?
- Jesteś już za stara, twój czas minął. Wielka Księga Życia jest adresowana do ludzi młodych, dla ciebie jest już za późno.
- To nieprawda, przecież wciąż jestem młoda, wciąż mogę się wiele nauczyć, wciąż mogę się dostosować do społeczeństwa!
- Powtarzam ci, że twój czas na zapoznanie się z Wielką Księgą Życia już minął. Jeśli mi nie wierzysz, to proszę- profesor podał Indze upragnioną lekturę.
Inga z niejakim namaszczeniem wzięła do rąk Wielką Księgę Życia. Poczuła się tak, jakby trzymała skarb. Nie mogła uwierzyć, że w końcu jej się udało, że wreszcie dowie się, jak ma żyć. Wierzyła, że od tej chwili już wszystko będzie dobrze. Pozna reguły rządzące światem i dopasuje się do społeczeństwa. Odnajdzie spokój i szczęście. Nauczy się życia. Będzie normalna.

Nadszedł upragniony przez Ingę moment, otworzyła Wielką Księgę Życia. Zaczęła przewracać kartki, coś było nie tak. One były... puste. Puste, czyste, białe, tabuly rasy. Żadnej litery, żadnego słowa, żadnego zdania, nawet obrazka - nic, null, zero. Po prostu czyste kartki.
- Gdzie są słowa?- spytała profesora.
- Mówiłem ci, że Wielka Księga Życia nic ci już nie da.
- Ale dlaczego? Gdzie są słowa?
- Słowa są, o to się nie martw.
- Ale gdzie?
- One są bardzo wyraźne, tylko ty ich nie dostrzegasz.
- To absurd, niby czemu miałabym ich nie dostrzec?
- Ponieważ dla ciebie jest już za późno, Wielka Księga Życia jest tylko dla młodych, którzy uczą się, jak żyć. Ty nie chciałaś się uczyć życia, wolałaś błądzić z głową w chmurach, więc miej pretensje tylko do siebie.
- Ale to co ja mam teraz ze sobą zrobić?
- Nic- profesor wziął swoją grubą knigę i odszedł.
Inga została sama na środku korytarza. Mimo wszystko nie miała do siebie pretensji, niczego nie żałowała. Robiła zawsze to, co uważała za słuszne. Postępowała w zgodzie ze sobą. Nie zrobiła niczego, czego musiałaby się wstydzić. Wiedziała, że teraz może już tylko czekać na bieg wydarzeń. Więc czekała, aż w końcu przekonała się, że profesor miał rację. Stała się nicość.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy