Smutny klaun

Miał wszystko, czego trzeba, aby zostać klaunem doskonałym: śmieszne wdzianko, śmieszne buty, śmieszną peruczkę, śmieszny makijaż. Ponadto znał mnóstwo magicznych sztuczek, iluzjonistyka nie była mu obca. Był pełen energii, zapału i chęci rozbawiania widzów w cyrku.
Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Od zawsze wiedział, że chce zostać klaunem. Ukończył nawet kilka prestiżowych szkół i kursów przygotowujących do tego wspaniałego zawodu. Zawodu? Może raczej powołania.

Niestety, była jedna taka drobna rzecz, jedna taka cecha w jego charakterze, która przeszkadzała mu w spełnieniu marzenia: był smutny. Nigdy nie miał w sobie radości, nie umiał się cieszyć ni bawić. Mówili na niego: smutas, gbur, zgorzknialec, ponurak - bo taki właśnie był.

W dzieciństwie ciągle słyszał od wujków i cioć: uśmiechnij się, mały, no uśmiechnij się choć trochę! Nie potrafił spełnić ich prośby. Radość była dla niego czymś awykonalnym.

Miał pełną świadomość faktu, iż jego ponure usposobienie nie pomoże mu zostać klaunem doskonałym. Mimo to bardzo pragnął nim zostać.

Poszedł szukać pracy w jednym cyrku - odmówili. W drugim cyrku - odmówili. W trzecim - również odmówili. W czwartym i piątym sytuacja była podobna. Smutny klaun? Któż to słyszał?

Starał się zdobyć posadę jeszcze w kilku innych cyrkach, ale za każdym razem sytuacja się powtarzała. Smutny klaun? To jakiś absurd!

W jednym z cyrków powiedziano mu wprost: panie, poszukaj pan pracy w innym zawodzie, przecież klaun musi być radosny! Widział pan kiedyś płaczącego klauna? Owszem, widział - siebie w lustrze.

Pewnego ranka do miasta zawitał zupełnie nowy cyrk. Smutny klaun poszedł szukać pracy również tam. Niestety, właściciel cyrku, tak samo jak poprzednicy, okazał się być mało wyrozumiały dla tej nietypowej u klauna cechy. Bezrobotny klaun odszedł więc z kwitkiem.

Odchodząc pomyślał zrezygnowany: być może faktycznie mają rację i nie nadaję się na klauna. Gdybym tylko umiał poczuć w sobie jakąkolwiek radość... Wyszedł z gabinetu właściciela i już miał opuścić cyrkową ziemię, gdy nagle zatrzymała go jakaś kobieta.
- Poczekaj, drogi klaunie, widzę, że coś cię trapi.- rzekła.
- Kim jesteś?- spytał klaun.
- Jestem wróżką, potrafię spełnić każde marzenie. Powiedz mi, czego pragniesz.
- Naprawdę każde?- w głosie klauna dało się słyszeć nadzieję.
- Tak, naprawdę. Spełniam marzenia, od tego jestem.
- Nie wiem, czy akurat moje marzenie potrafisz spełnić...
- Potrafię spełnić każde. Czego sobie życzysz?
- Chciałbym...- klaun spojrzał wróżce w oczy z ufnością.
- Mów, śmiało. Uczynię wszystko. 
- Chciałbym...
- Dom z ogrodem, samochód, stanowisko kierownicze, żonę i dzieci, wieczną młodość? Powiedz mi, uczynię wszystko.
- Chciałbym poczuć radość, chciałbym być wesoły.

Wróżka spojrzała na klauna z rezygnacją. Widać było, że zrobiło jej się jakoś tak głupio. Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, którą w końcu przerwał klaun:
- Dlaczego tak milczysz? Coś się stało?
- Jest mi niezmiernie przykro, ale nie umiem spełnić tego życzenia.- westchnęła wróżka i spuściła wzrok.
- Jak to? Potrafisz obdarzać wieczną młodością, żoną, pieniędzmi i pozycją społeczną, a nie umiesz dawać normalnej zwykłej radości?
- Chyba... tak.
W tym momencie smutny klaun poczuł coś, czego jeszcze nigdy do tej pory nie czuł. Słowa wróżki i absurdalność całej tej sytuacji sprawiły, że ogarnęło go jakieś takie dziwne uczucie. Zaczął śmiać się do rozpuku i turlać po ziemi ze śmiechu, trzymając się rękami za brzuch. Po kilkunastu minutach ten brzuch aż go rozbolał ze śmiechu - to było dziwne, ale też bardzo przyjemne uczucie. Z oczu popłynęły mu łzy, jednak tym razem już nie były to łzy smutku.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy