Telimena

Jej dom od zawsze był idealny, jej rodzina stanowiła uosobienie doskonałości, zaś jej życie, odkąd pamięta, było prawdziwą sielanką. Nie zaznała goryczy ni razu, zawsze było idyllicznie i słodko. Może nawet za słodko. Od tej słodyczy niekiedy rzygać jej się chciało. Miała wrażenie, że wszystko w domu aż się lepi. Przesłodzone kolory ścian, cukierkowa codzienność, słodki idiotyzm obrazów zwanych abstrakcyjnymi. Doprawdy, wzruszające. W salonie na ławie zawsze leżała czekolada. Nie, nie gorzka, oczywiście słodka. Po zjedzeniu choćby kilku kawałków trzeba było szybko umyć zęby, aby nie popsuły się od wiadomej substancji.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Przez tą całą słodkość do domu zawsze złaziły się i zlatywały robaki. Mnóstwo robaków różnych gatunków. Mrówki, pszczoły, osy, muchy, meszki, karaluchy, pluskwy, co kto chce. Były dosłownie wszędzie: na podłodze, na kuchennym stole, przy pojemniku na chleb, pod lampami, na drzwiach, parapetach, a nawet w łóżkach. Wszędzie, gdzie się da. Najgorsze było to, że za nic w świecie nie można było ich wyplenić. Nic nie skutkowało, wszelkie sposoby okazywały się zawodne. Nawet zamówiona pewnego lata ekipa dezynsekcyjna nie dała rady. Życzliwy sąsiad poradził kiedyś, aby spróbować ogniem. Efekt był taki, że cały parter stanął w płomieniach, a owady nadal dobrze się miały.



Telimena każdego ranka budziła się pokąsana przez owady. Rany ją niemiłosiernie swędziały, bolały, czasem krwawiły. Drapała się z całych sił, lecz to tylko pogarszało sprawę. Płakała z bezsilności i marzyła jedynie o tym, by niechciani lokatorzy wreszcie się wynieśli. Nie miała już cierpliwości do tego wszystkiego.

Już w dzieciństwie nauczyła się, że rany po ukąszeniach należy ukrywać, maskować jak się da. To wstyd mieć w domu insekty i w dodatku nie potrafić sobie z nimi radzić. Wstyd i hańba dla całej rodziny.

Telimena często zastanawiała się, skąd te małe paskudztwa w ogóle się wzięły i dlaczego tak chętnie garną się właśnie do ich domu. Tak, to na pewno przez nadmierną słodkość, ale czy tylko? Przecież wielu ludzi lubi cukierki, a mimo to owady do nich nie lgną. Nawet jeśli lgną, to zazwyczaj do ich unicestwienia wystarczy jakiś raid i już. 

Oprócz owadów Telimenę przez całe życie prześladowało jej dziwaczne imię. Zawsze była wyśmiewana i lekceważona przez to, że nazywa się tak, a nie inaczej. Zazwyczaj, gdy kogoś poznawała i przedstawiała się, to jego pierwszą reakcją był śmiech i pytania brzmiące mniej więcej tak: "Naprawdę? Telimena? A gdzie pan Tadeusz?". Zastanawiała się nad powodami, dla których otrzymała imię kojarzące się z lekturami szkolnymi, a nie z realnym życiem.

Pewnego dnia zebrała się na odwagę i przy kolacji spytała się rodziców:
- Dlaczego daliście mi na imię Telimena?
- A co ci się nie podoba w tym imieniu?- matka odłożyła sztućce i spojrzała na córkę ze zdziwieniem.
- Nie uważacie, że jest ośmieszające?
- Dziecko, ale jak ośmieszające? Przecież to piękne literackie imię!
- Całe życie wszyscy ze mnie kpią z powodu tego imienia, więc nie mów mi o jego wyjątkowości!- Telimenę zaczynały ponosić emocje.
- Jaka ta nasza córcia delikatna!- wtrącił się ojciec- W dupie ci się poprzewracało! Wszystko masz, ptasiego mleka ci nie brakuje! Co możemy, to ci pod nos podtykamy, żebyś się męczyć nie musiała! Codziennie masz czekoladkę na ławie, żeby ci magnezu nie zabrakło...
- Raczej, żeby wykończył mnie nadmiar cukru...
- Ty smarkulo jedna, jak będziesz tak pyskować, to pokażemy ci piwnicę, a nawet zamkniemy cię tam, jak będzie trzeba!- ojciec był już mocno rozdrażniony- Jesteś rozpieszczona i niewdzięczna, nauczymy cię...
- Nie, przestań, daj spokój...- powiedziała matka obniżonym głosem łagodnie chwytając ojca za przedramię. Przez dłuższą chwilę patrzyła mu prosto w oczy. Tak, jakby o coś błagała.
- Twoje imię jest wspaniałe, a nie żenujące.- pod wpływem matki ojciec nieco się uspokoił, po czym wrócił do kolacji.
- Jutro przyjdzie ciotka Wanda- matka szybko zmieniła temat- Przyniesie off.
Telimena chciała zaoponować, że przecież wiele razy próbowali offu i też nie pomógł, jednak uznała, iż w zaistniałej sytuacji lepiej będzie się nie odzywać. Spojrzała na karalucha galopującego po podłodze. Skąd się tu wziąłeś, mały? Co cię tu sprowadza? Ciebie i resztę tych małych potworków.

Po burzliwej kolacji Telimena leżała na łóżku w swoim pokoju i intensywnie badała wzrokiem sufit. Analizowała niedawną kłótnię z ojcem. Właściwie nawet nie kłótnię, bo ona się nie kłóciła, stwierdziła tylko fakty. Tak więc analizowała niedawną wymianę zdań z ojcem. Piwnica... To dziwne, ale nigdy w niej nie była. Piwnica to teren zamknięty i już. Ciekawe czemu? Inni ludzie jakoś normalnie korzystają z podziemnej części swojego budynku mieszkalnego i nic im się nie dzieje. Trzymają tam jakieś ogórki, dżemy, ziemniaki i inne pierdoły. Dlaczego u nich piwnica to temat tabu? Jako nastolatka często o nią pytała i zawsze w odpowiedzi słyszała, że nie ma tam nic ciekawego, jakieś stare graty, rupiecie sprzed lat. Przestała więc pytać.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Następnego dnia, kiedy rodzice byli pochłonięci konwersacją z ciotką Wandą, Telimena przeszukała całe piętro, w tym pokój rodziców. Po co, w jakim celu? W celu znalezienia klucza do ściśle strzeżonej części domu. Musiała go znaleźć, musiała dowiedzieć się, jaką tajemnicę skrywa piwnica. Po prostu musiała i już. To nawet nie ciekawość, to naturalna chęć poznania części swojej historii.

W końcu po kilku godzinach ukazał się, wyszedł na światło dzienne. Był taki dostojny i... ciężki. Bardzo ciężki jak na zwykły klucz. Telimena chuchnęła na niego jak na znalezioną przypadkowo monetę, po czym schowała go do kieszeni i poszła do swojego pokoju.

Kilka dni później rodzice wyszli na chwilę z domu, więc nadarzyła się okazja do poznania podziemnego sekretu. Telimena chyba nigdy w życiu aż tak bardzo się nie trzęsła, jak wtedy, gdy przekręcała klucz. Co tam może być? Może czyjeś zwłoki? Może szokujące zdjęcia z przeszłości? Pamiętniki, dzienniki, listy, zgniłe owoce? No co?

Powoli otworzyła drzwi i weszła do środka. Zeszła po schodach i przeszła parę kroków szukając światła. Znalazła włącznik, nacisnęła. Światło spowiło pomieszczenie. Telimena znieruchomiała. Była totalnie zszokowana tym, co zobaczyła. Nie mogła uwierzyć, nie mieściło jej się to w głowie. Pomyślała nawet, że to sen, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Może ma halucynacje? Tak, na pewno ma halucynacje, to przecież nie może być rzeczywistość. A jeśli jednak? Nie, z pewnością nie. To musi być jakaś dziwna ułuda.

Wreszcie rodzice wrócili do domu. Zastali Telimenę siedzącą na kanapie i trzymającą w dłoniach klucz od piwnicy. Tak, dobrze widzieli, klucz od tej zagadkowej piwnicy. Właściwie już nie zagadkowej. Już wszystko stało się jasne, tajemnica podziemnego pomieszczenia została poznana, wyszła na światło dzienne. I to dosłownie wyszła, bowiem przez otwarte drzwi wydostawały się tabuny owadów. 

Telimena nie żądała przeprosin, chciała tylko wiedzieć dlaczego. Chciała poznać powody, dla których rodzice zamienili ich dom w jakiś przybytek entomologiczny. Kiedy ujrzała owady pozamykane w jakichś terrariach i słoikach, już wiedziała, że nieprzerwane ataki insektów to nie przypadek. Zastanawiała się jedynie nad motywami rodziców. Co ich skłoniło do hodowania pod swoim dachem tego ohydztwa? Musiała poznać odpowiedź.

Ona siedziała z kluczem na kanapie, oni stali przed nią. Owady biegały i latały wokół nich jak oszalałe.
- Dlaczego?- spytała po kilku minutach niezręcznej ciszy.
- To nasza pasja, nasze hobby.- odparła matka- entomologia zaczęła nas fascynować jeszcze długo przed twoimi narodzinami. Interesujemy się owadami od niepamiętnych czasów.
- Jakim cudem nic na nie nie działało?
- Dawno temu zmodyfikowaliśmy ich genom, są odporne niemal na wszystko.
- I nie przeszkadzało wam, że one ciągle mnie gryzą, że mam przez nie rany na ciele, że stale cierpię w tym domu?!?- Telimena nie mogła powstrzymać łez.
- Dziecko, nie przesadzaj.- matka zaczęła się śmiać, ojciec jej wtórował.
- Kurwa, wy jesteście nienormalni, powinniście się leczyć! Jak można skazywać swoje własne dziecko na takie cierpienie, na ciągłe męczenie się z ukąszeniami? Tyle lat bólu i leczenia ran, które nie chciały się goić... W imię czego?!?
- Ależ ta nasza córcia delikatna, naprawdę!- rozbawiony ojciec zwrócił się do matki, która również nie kryła rozbawienia.
- Was to śmieszy? Naprawdę coś z wami nie tak!
- Ty smarkulo jedna, licz się ze słowami! Niczego ci tu nigdy nie brakowało!- ojciec zaczął się irytować.
- Ukąszenia, rany, ból, cierpienie...- ironizowała matka dalej pozostawiając w stanie rozbawienia.
- I jeszcze w dodatku moje imię... Bo co, bo Telimena z mrówkami się kojarzy i to tak fajnie? Jesteście zdrowo jebnięci!
- Imię jej się nie podoba, może wolałabyś się nazywać Kunegunda?!?
- A nie baliście się, że one zatrują mnie jakąś toksyną?
- Nie wiesz, że to co nie zabija, to wzmacnia?
Telimena patrzyła się przez dłuższą chwilę na tych ludzi. Jej rodziców. Nie mogła uwierzyć, to naprawdę oni? Wstała, wzięła oszczędności ze skarbonki postawionej na szafce obok, a następnie wyszła z tego toksycznego domu zamykając za sobą drzwi. Nareszcie!

Zamieszkała w obskurnym hostelu, bo na nic więcej nie było jej stać. Cóż, lepsze to niż dworzec lub ławka w parku. Pewnej nocy obudził ją delikatny hałas. Był ledwo zauważalny, ale jednak był. Wstała i zapaliła światło. To karaluch biegał po podłodze. Na początku poczuła strach, lecz po chwili uświadomiła sobie, że przecież w normalnych warunkach, poza domem, również zdarza się trafić na jakiegoś insekta. Odetchnęła więc z ulgą, to tylko normalny owad. Spojrzała w bok i zauważyła drugiego. Dziwne, ale możliwe. Coś zaczęło ją uwierać w gardle. Chciała odkaszlnąć. Po chwili wykaszlała na podłogę kolejnego karalucha. Przeraziła się. Z nosa wyszła jej mrówka, później druga i trzecia. To nie są normalne owady, to na pewno nie są normalne owady. One wyłażą z niej, z jej wnętrza. Telimena już wiedziała, że to się nigdy nie skończy. Insekty będą ją prześladować do końca życia, a rany już się nie zagoją. Znalazła w łóżku pluskwy, nie zdziwiło jej to.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy