Diana i Ona

Znały się właściwie od zawsze, odkąd Diana sięga pamięcią. Zawsze razem, na dobre i na złe. Były dla siebie jak siostry, mogły razem beczki soli jeść i konie kraść. Jedna za drugą dałaby sobie głowę uciąć. W zasadzie czuły się nie jak przyjaciółki, ale jak rodzina. Czuły, że łączy je wyjątkowa więź, coś absolutnie niezwykłego i niespotykanego na tym bezdusznym świecie. Rozumiały się bez słów, zawsze jedna za drugą kończyła zdanie. Miały takie same myśli w danym momencie, tak samo się wysławiały, ubierały i miały takie same fryzury. Wyglądały jak bliźniaczki i tak też się czuły. Miały pewność, że to uczucie, jakkolwiek by je nazwać, jest w pełni prawdziwe i trwałe. Wiedziały, że jedna za drugą skoczyłaby w ogień. Zawsze się wspierały, były dla siebie podporą w trudnych chwilach. Mając siebie nie bały się otaczającej ich rzeczywistości, często ponurej i bezwzględnej. Pokonywały strach siłą swojej wielkiej siostrzanej przyjaźni. Spędzały ze sobą mnóstwo czasu, a w zasadzie należałoby rzec, iż niemal bez przerwy były razem. Mogły godzinami rozmawiać, grać w gry planszowe i komputerowe, spędzać czas na zakupach, uczyć się do kolejnych sprawdzianów lub egzaminów. Nigdy się ze sobą nie nudziły, ciągle miały coś do zrobienia.  Czasem lubiły wspólnie pobiegać, czasem posiedzieć na kanapie przed telewizorem, a kiedy indziej pospacerować po parku. Wszędzie razem, zawsze razem. Jak papużki nierozłączki.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Diana często zastanawiała się, w jakich okolicznościach i kiedy poznała swoją najlepszą i, co tu ukrywać, jedyną przyjaciółkę. Znała ją od zawsze, ale tak naprawdę, to co to znaczy "od zawsze"? Za nic w świecie nie mogła sobie przypomnieć tego momentu, w którym ją poznała. Może przez rodzinę? Nie, na pewno nie. Ona nie była dzieckiem nikogo z rodziny Diany, więc to na sto procent nie przez rodzinę. Przedszkole? Nie, na pewno nie. Z przedszkola pamiętała tylko swoją obojętność i zabawy typowe dla przedszkolaków, żadnych przyjaźni ani przyjaciół. Podstawówka, szkoła średnia, kolonie, studia? Też nie. Wprawdzie te etapy życia pamiętała bardzo dobrze i w niektórych wspomnieniach faktycznie "przewijała się" jej obecna przyjaciółka, jednak mimo to Diana nadal za żadne skarby nie była w stanie powiedzieć, gdzie i kiedy konkretnie ją poznała. Nie miała pojęcia, skąd Ona wzięła się w jej życiu, w jaki sposób odnalazły się na tej przeludnionej planecie i utorowały sobie wspólną drogę. Jak to wszystko się zaczęło? Może wspólna klasa, jakaś wycieczka lub choćby kolejka do lekarza? Diana miała wrażenie, że jakaś luka we wspomnieniach złośliwie zaburzała obraz tej, z pewnością ważnej, chwili.

Mimo łączącej je przyjaźni, Diana jakoś nie miała odwagi spytać się przyjaciółki, w jaki sposób się poznały. Obawiała się, iż tym pytaniem może sprawić jej przykrość. Nie chciała, by najlepsza przyjaciółka poczuła się urażona. Starała się więc nie myśleć o tej sprawie, jednak z biegiem lat ciekawość zamiast maleć narastała. W końcu któregoś deszczowego dnia Diana nie wytrzymała i zebrała w sobie dość siły i odwagi, aby zadać przyjaciółce nurtujące ją od dawna pytanie. Ona nie wyglądała na zaskoczoną ani oburzoną, nie sprawiło jej to również przykrości. Uśmiechnęła się lekko. "Ja również nie pamiętam, jak się poznałyśmy i skąd się wzięłam w twoim życiu. Tak to już jest z prawdziwymi przyjaciółkami - nigdy nie wiedzą, w jakich okolicznościach po raz pierwszy się spotkały i skąd się właściwie znają. To się po prostu dzieje."- odpowiedziała z właściwym sobie spokojem. Diana odetchnęła z ulgą i jednocześnie poczuła ogromną wdzięczność za to, że przyjaciółka jej nie potępiła ani nie odepchnęła. Tak, na sto procent może mówić, że Ona to jej przyjaciółka. Prawdziwa. Tak wspaniałej przyjaciółki nigdy ani nigdzie już nie znajdzie. Zresztą żadnej innej nie potrzebuje i nie szuka, bo i po co? Ona jej całkowicie wystarczy do szczęścia. W pewnej chwili deszcz zaczął miarowo uderzać w szyby dając Dianie dziwne poczucie bezpieczeństwa i jedności ze światem. Położyła się do łóżka i przykryła kołdrą. Ona odgarnęła jej włosy za ucho i zaśpiewała kołysankę. Zawsze wiedziała, co robić i jak umilić Dianie życie.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Z niezrozumiałych względów rodzice Diany nie akceptowali jej przyjaciółki. Często pytała się ich, co konkretnie im w niej przeszkadza, ale nigdy nie doczekała się odpowiedzi. Nawet bracia i siostry rodziców ciągle powtarzali, że powinna definitywnie zakończyć tę znajomość. "To nie jest towarzystwo dla ciebie!"- słyszała nieustannie na rodzinnych obiadach i uroczystościach. Parę razy w złości spytała się, o co im właściwie chodzi i czemu tak jej nie lubią. "Marnujesz przez nią życie, Ona ciągnie cię na dno!"- wykrzyczała  pewnego razu jedna z ciotek. Od tamtej pory Diana nie zadawała im już pytań. W sumie nie tylko nie zadawała im pytań. W ogóle rzadko się do nich odzywała i unikała ich, jak tylko mogła. Nie byli jej do niczego potrzebni, skoro nie rozumieli i nie akceptowali jej przyjaciółki. Diana nie miała już ochoty kontaktować się z rodzicami i wujostwem. Rozmowy ograniczyła jedynie do kwestii formalnych. Wolała przebywać z przyjaciółką niż z nimi.

Któregoś ranka obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Rozejrzała się uważnie. To był mały pokoik, a wszystko w nim wyglądało biało i surowo. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, czuła się oszołomiona i zszokowana. Było jej niedobrze i strasznie bolała ją głowa. Obok niej siedzieli rodzice, jednak nie było jej najlepszej przyjaciółki.
- Gdzie jest Ona?- spytała.
- Tutaj jej nie ma, jesteśmy tylko my.- odparła matka.
- Jak to jej nie ma? To gdzie jest?
- To bez znaczenia, gdzie jest. Grunt, że tu jej nie ma.
- Gdzie jest Ona?!?- Diana wpadła w totalną panikę i nie pamięta, co było dalej.

Kiedy się ocknęła, rodziców przy niej nie było. Przyjaciółki też. Był za to jakiś lekarz patrzący na nią spode łba.
- Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?- spytał.
- Nie, nie wiem.-odpowiedziała Diana.
- Jesteś tu po to, aby opowiedzieć mi o swojej przyjaciółce.
- Co konkretnie mam opowiedzieć?
- Jak Ona ma na imię?
Diana była zaskoczona tym pytaniem, zupełnie się go nie spodziewała. Nikt nigdy nie pytał się jej o imię przyjaciółki. Właściwie to ona sama też nigdy nie spytała się jej o imię. Zupełnie nie wiedziała, co ma odpowiedzieć lekarzowi. Zapanowała niezręczna cisza.
- Przypomnij sobie, jak Ona ma na imię.- rzekł w końcu lekarz.
- Ale ja...- Diana zawahała się- Nie wiem.
- Wiesz.- przekonywał lekarz.
- Nie, naprawdę nie wiem.
- Dobrze wiesz, powiedz je.
- Nie wiem.- Diana poczuła się zirytowana, zaczęła płakać.
- Wiesz, powiedz je na głos.
- Nie znam jej imienia!
- Znasz, powiedz je na głos.
- Nie znam!
- Znasz, powiedz je!- zażądał kategorycznie lekarz.
- Nigdy nie pytałam się jej o imię.
- Nie pytałaś się, bo dobrze je znasz.
- Nie znam!- powtórzyła po raz kolejny Diana.
- Powiedz jej imię!
- Nie!- Diana była na skraju wyczerpania psychicznego.
- Powiedz jej imię!
- Depresja!!- krzyknęła najgłośniej, jak tylko umiała.
Nagle mały i surowo wyglądający pokój zaczął wydawać się jej jeszcze mniejszy i bardziej surowy. Znów zapanowała niezręczna cisza. Ściany spojrzały na nią nieprzyjaźnie, a sufit zdawał się chcieć ją zgnieść jak robaka. Wstała i podeszła do okna. Wyjrzała przez nie i zobaczyła drzewo gubiące liście. Usłyszała krakanie wron, a następnie poczuła bardzo zimny podmuch wiatru. Zamknęła okno i przeraziła się. Zapragnęła natychmiast wrócić do łóżka i jak najszybciej przykryć się kołdrą. A więc stało się, została zupełnie sama na świecie. Wiedziała, że tym razem już nikt nie zaśpiewa jej kołysanki.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy