Dziewczyna i Głaz

Najbardziej na świecie kochała swój Głaz, który znalazła dawno temu nad rzeką. Nie miała pojęcia, co on tam robił. Leżał zupełnie sam, sprawiał wrażenie, jakby był zagubiony, trochę z innej bajki. W ogóle nie pasował do otoczenia, w którym zmuszony był przebywać. Zabrała go więc do domu mając nadzieję, że to właśnie jej skromny dom będzie dlań odpowiedni.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Oczywiście nie ograniczyła się tylko do zapewniania schronienia swojemu kamiennemu towarzyszowi. Regularnie go myła szczoteczką do zębów i robiła mu peeling enzymatyczny, aby nie stracił swojego niezwykłego blasku. Oprócz tego często z nim rozmawiała w nadziei, że to poprawi mu samopoczucie. 

Mijały dni, miesiące i lata, a Głaz, mimo usilnych starań Dziewczyny, wciąż pozostawał obojętny i milczący. Trwał niewzruszony i przerażająco spokojny, jakby zamknięty gdzieś w swoim własnym świecie. Zastanawiała się, co robi źle, co jest z nią nie tak. Musi być przecież jakiś sposób, aby zapewnić Głazowi szczęście, aby dać mu to, czego potrzebuje. Usilnie szukała w myślach jakiegoś rozwiązania, jakiegoś sposobu na to, aby sprawić swojemu przyjacielowi przyjemność. Bardzo pragnęła tego, aby stał się w końcu radosny. Ta jego dziwna obojętność budziła w Dziewczynie smutek.


Wreszcie pewnego razu Dziewczyna wpadła na genialny pomysł. Postanowiła wybrać się z Głazem na długi spacer nad rzekę. Tam, gdzie go znalazła. Miała nadzieję, że Głaz dzięki znanemu sobie miejscu przypomni sobie coś z przeszłości i zacznie przeżywać jakiekolwiek emocje, przestanie być obojętny i niewzruszony.

Szła z nim bardzo długo, godzinami kręcili się w kółko. Spacerowali wte i wewte, tam i z powrotem. Zachowanie kompana Dziewczyny ani trochę nie uległo zmianie. Już naprawdę nie wiedziała, w jaki sposób może poprawić mu samopoczucie i sprawić chociaż odrobinę radości. Straciła już nadzieję na to, że Głaz kiedykolwiek będzie szczęśliwy. Poddała się, zrozumiała, że nie może mu pomóc. Jej rola w tym momencie się skończyła, wyczerpała już wszelkie pokłady sił i pomysłów. Sama przed sobą przyznała szczerze, że to zadanie zdecydowanie ją przerosło. Zrobiła wszystko, co tylko było w jej mocy, aby Głaz przynajmniej przez chwilę poczuł się dobrze. Nie udało się, więc jedyne, co mogła teraz zrobić, to pogodzić się z tym i po prostu żyć dalej.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Postanowiła uwolnić kamiennego twardziela od swojego towarzystwa. Postanowiła zostawić go w miejscu,  w którym go znalazła. Nie miała innego wyjścia, to najlepsze, co mogła zrobić zarówno dla siebie, jak i dla niego. Kiedy już dochodziła do tego szczególnego miejsca, nagle z oddali ujrzała tam dwie postacie. Ostrożnie podeszła bliżej i schowała się za grubym drzewem, Głaz postawiła obok. Chciała wiedzieć, kim są owe postacie i o czym rozmawiają, bowiem wydały jej się dziwnie znajome.

Przyjrzała się im zza drzewa. Okazało się, że to jej przyjaciółki jeszcze ze szkolnej ławy. Takie, z którymi konie można kraść i beczki soli jeść. Mówiły dosyć głośno, więc Dziewczyna nie miała większego problemu z usłyszeniem treści rozmowy. Śmiały się z jakiejś swojej znajomej. Co chwila powtarzały, że ona jest taka, siaka i owaka. Szydziły, kpiły, drwiły bez odrobiny litości. Padały różne nieprzyjemne określenia pod jej adresem. Wyzwisk także nie zamierzały jej oszczędzić. Innymi słowy, wyśmiewanie i obgadywanie w najlepsze.

Dziewczynę w końcu zaciekawiło, o kim przyjaciółki tak zaciekle plotkują. Chciała do nich podejść, przywitać się i sama o to spytać, ale postanowiła jeszcze trochę poczekać i zobaczyć, jak się rozwinie sytuacja. W pewnym momencie zaczęły mówić bardziej konkretnie. W podły i okrutny sposób wyśmiewały miłość do kamieni, ponadto między nieprzyjemnymi wyrażeniami wymieniły kilka razy imię Dziewczyny. Nie miała już wątpliwości, kogo jej przyjaciółki tak bezlitośnie obgadują.

Poczuła, jak ogarnia ją przeogromna złość. Stała za drzewem i zastanawiała się, co ma zrobić. Nie mogła udać, że nic się nie stało. Została perfidnie upokorzona i nie była w stanie tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego. Przyjaciółki zmieszały ją z błotem i okazały się zdecydowanie nie być jej przyjaciółkami. Mają ją za nic, jest dla nich jedynie doskonałym obiektem podłych żartów i kpin. Poniżyły ją i kto wie, ile razy wcześniej to robiły. Nie mogła tego tak zostawić.

Spojrzała na Głaz. I już wiedziała. To on miał pomóc jej, a nie ona jemu. Podniosła go z ziemi, wyszła zza drzewa i podeszła do swoich nieprzyjaciółek. Spojrzały zdziwione w kierunku Dziewczyny. Bez wątpienia były w szoku. Ciekawe tylko, z jakiego powodu bardziej: z powodu obecności obgadywanej osoby czy tego, że ta osoba idzie w ich kierunku z kamieniem. Dziewczyny ta kwestia już nie interesowała, stanęła przed nimi i bez chwili wahania rzuciła w ich stronę ogromny ciężki Głaz. Z całej siły. Po chwili leżały przed nią dwie postacie we krwi. Nie wie, czy były przytomne. Może były, a może nie - to bez znaczenia. Może przeżyły, a może nie - to też nie jej sprawa. Obchodziło ją jedynie to, że dzięki wspaniałemu towarzyszowi poznała prawdę i ukarała tych, którzy ją skrzywdzili. I tylko to było dla niej ważne. Spojrzała na swój Głaz i odeszła. Zostawiła go tam, gdzie jego miejsce. Wróciła do domu, w którym wciąż panowała obojętność.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy