Tańcząca z chmurami

Odkąd sięga pamięcią, zawsze miała tylko jedno marzenie. Jedno jedyne, żadnych innych. Chciała unieść się wysoko nad ziemią i zamieszkać wśród chmur. Czuła, że właśnie tam jest jej miejsce. Od zawsze patrzyła w stronę nieba czując coś na kształt tęsknoty. Wyobrażała sobie wtedy, że pląsa z obłokami w rytmie zmiennej aury. Nie wiedziała, czy ta tęsknota jest normalna. Na pewnym etapie swojego życia zaczęła się zastanawiać, czy tego typu pragnienie nie czyni z niej istoty odstającej mocno od reszty społeczeństwa.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Kiedy była dzieckiem, często pytali ją, kim chce zostać, gdy dorośnie. Zapewne spodziewali się, że tak jak każda mała dziewczynka, tak i ona chce zostać piosenkarką, modelką, aktorką lub dziennikarką. A ona odpowiadała zgodnie z prawdą: "chcę mieszkać tam wysoko, w górze, gdzie chmury mają swoje miejsce" pokazując na niebo. Szybko zauważyła, iż nikt z dorosłych nie pochwala jej marzenia i nawet go nie komentuje. Raz podsłuchała rozmowę rodziców - martwili się o nią, zastanawiali się, skąd u niej takie dziwaczne pomysły. Doszła wtedy do wniosku, że jej pragnienie jest czymś złym, czymś, czego należy się wstydzić. Zaczęła mieć poczucie winy, bo nie jest taka, jak inni, bo nie ma normalnych celów i aspiracji. Zawiodła rodziców, zawiodła cały świat. Powinna być lepsza, bardziej typowa. Złość na siebie za swoją nienormalność sprawiła, że chciała za wszelką cenę wymazać ze swoich myśli tą chorą tęsknotę za życiem wśród chmur. W końcu czas sprawił, iż jej się to udało. 

Pewnego razu wracała do domu i niosła ciężkie torby z zakupami. Czując zmęczenie, usiadła na ławce. Po chwili odruchowo spojrzała w stronę nieba. Chmury - tak, one ciągle tam były. Jak zawsze tańczyły z wiatrem, a piękny ciepły dzień wyznaczał im rytm. Znowu poczuła ogromną tęsknotę. Dawne pragnienie wróciło jak bumerang. Wstała, wzięła torby i poszła w stronę domu. Nie mogła uwierzyć, że ponownie zaczęło ją dręczyć chore marzenie z dzieciństwa. Nie mogła i nie chciała w to uwierzyć, po raz kolejny próbowała zwalczyć to coś.

Lata mijały, a ona ciągle walczyła ze swoją nienormalnością. Nie było to już takie proste, jak kiedyś, mimo to nie poddawała się. Chciała być normalna i postanowiła, że będzie normalna. Nic jej w tym nie przeszkodzi!

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki

Któregoś dnia szła ulicą, gdy nagle na chodniku zauważyła butelkę wypełnioną dziwnym płynem. Zatrzymała się i przyjrzała się jej uważnie. Nie miała bladego pojęcia, co to może być. Nie przypominało to żadnych znanych jej cieczy. Rozejrzała się dookoła w celu sprawdzenia, czy gdzieś w pobliżu nie kręci się właściciel owej butelki. Jednak nikogo takiego nie znalazła. Stała na chodniku dłuższą chwilę, nie wiedząc, co ma zrobić z nowym znaleziskiem. W końcu podjęła decyzję: zabierze je do siebie. Podniosła butelkę i schowała ją do torebki. Poszła do domu i tam wyjęła zdobycz. Po raz kolejny przyjrzała się jej uważnie, ale dalej nie wpadła na to, czym może być ten nietypowy płyn. Postanowiła zaryzykować i otworzyła butelkę. Powąchała znajdującą się w niej ciecz. Była w szoku - jeszcze nigdy w życiu nie czuła tak pięknego zapachu. Nie była nawet w stanie opisać go w myślach słowami. Nie przypominał żadnych znanych jej do tej pory doznań ani obiektów. Była zafascynowana tym nowo poznanym aromatem. Po dłuższej chwili wahania postanowiła zaryzykować jeszcze bardziej. Wypiła łyk tego dziwnego napoju. Był pyszny, mało tego- był najlepszą rzeczą, jaką smakowała w życiu. Zapragnęła jak najdłużej czuć jej smak w swoich ustach. W pewnym momencie zapragnęła też czuć go więcej, dlatego wypiła całą butelkę. Czuła się lekko i niesamowicie. Miała ochotę tańczyć w powietrzu. Chyba po raz pierwszy w życiu poczuła się dobrze.

Czas wciąż mijał, a ona starała się nie przypominać sobie chwili, w której wypiła przepyszny napój. W końcu to był tylko epizod, pewnie już nigdy nie trafi na tak cudowne znalezisko. Czuła tęsknotę i żal, kiedy o nim myślała, starała się więc tego nie robić, nie wspominać tego wspaniałego momentu. Jednak pewnego popołudnia, kiedy wracała do domu tą samą ulicą, spostrzegła nagle taką samą butelkę. Zatrzymała się nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Obejrzała obiekt dokładnie - tak, to była taka sama butelka z takim samym płynem. Podniosła ją i schowała do torebki. Kiedy doszła już do domu, szybko zamknęła drzwi, otworzyła torebkę i wyjęła znaleziony napój. Wypiła go duszkiem, tym razem bez chwili wahania. I znów poczuła się wspaniale, lekko i niesamowicie. Chciała tańczyć w powietrzu i wszystko wydawało jej się po prostu cudowne. Znów poczuła się dobrze.

W pewnym momencie ten napój, podobnie jak poprzedni, skończył się. Jednak tym razem było inaczej. Już nie chciała zapomnieć, chciała więcej. Musiała mieć go więcej. Stał się jej potrzebą i to pilną potrzebą, podstawową. Następnego ranka ponownie odwiedziła ulicę, na której znalazła butelkę. Nic tam nie było, nic na nią nie czekało. Postanowiła więc, że to ona poczeka, aż coś się wydarzy. Jednak czekała na próżno - żadnego napoju tam nie było. Zirytowana i spragniona wróciła do siebie. Postanowiła wrócić tam kolejnego dnia, co też uczyniła. Jednak wtedy również nie znalazła tego, czego szukała. Nie poddawała się. Przychodziła przez kolejne kilka tygodnie dzień w dzień. I nic. Ani śladu cudownej butelki. Któregoś ranka,  gdy jak zwykle czekała na swój napój, zaczęła chodzić mocno rozdrażniona po uliczkach sąsiadujących z tą, którą nawiedzała. Na jednej z nich dokonała niesamowitego odkrycia- było na niej pełno butelek z jej ukochanym napojem! Nie wie konkretnie, ile ich było. To taka ilość, że ciężko nawet oszacować. Setki, może tysiące. To był raj! Nie zważając na nic zaczęła pić, pić i pić. Jedna butelka, druga, trzecia, czwarta... Przestała je w końcu liczyć. Ważne dla niej było tylko to, że nareszcie poczuła ukojenie.

Obudziła się w zupełnie innym miejscu, które w najmniejszym stopniu nie przypominało brudnej ohydnej uliczki. Było idealne. Doskonałość w każdym możliwym calu. Cóż to mogło być? Rozejrzała się dookoła, a następnie zaczęła biec przed siebie. W pewnym momencie zatrzymała się i rozejrzała raz jeszcze. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nie miała już wątpliwości, gdzie się znajduje. Daleko pod nią była ziemia, a przy niej tańczyły chmury prowadzone przez wiatr. Dołączyła do nich, zaczęła tańczyć razem z nimi. Wreszcie odnalazła swoje miejsce, czuła się wyjątkowa i doceniana przez piękny ciepły dzień. Jej największe marzenie spełniło się. Wreszcie mogła być sobą i poczuć, czym tak naprawdę jest prawdziwe szczęście w czystej postaci. Nie walczyła ze sobą, już nie musiała. Teraz już wiedziała na pewno, że właśnie to jest jej świat.    

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy