Pani Sadłowska

Szczupłość była jej obsesją chyba od zawsze. Od zawsze wyobrażała sobie, że jest szczupła i jakby to było. Wszędzie na sobie widzi fałdy tłuszczu. Otaczają ją i osaczają. Więzią ją i nie pozwalają być sobą. Ma wrażenie, że sama jest zbiorem tłuszczu. Często zastanawia się, jakby to było być normalną. Normalną, czyli szczupłą. Kupować ubrania w rozmiarze S. Nie myśleć tylko o tym, jak zakryć sadło. Od czasu do czasu miewa nienaturalne napady obżarstwa. Dopadają ją nagle, zupełnie bez powodu. Z biegiem lat nauczyła się jednak radzić sobie z nimi. Nie jest to trudne, wystarczy chcieć. Herbatka na przeczyszczenie szybko załatwia sprawę. Nigdy nie prowokowała wymiotów, to by było dla niej zbyt wiele, zbyt obrzydliwe. Najgorszy jest ten moment, kiedy trzeba nabyć jedzenie przeznaczone do momentu obżarstwa. Kupuje je w kilku różnych sklepach, aby nikt się nie domyślił. Np. w jednym sklepie jedną czekoladę, później w drugim sklepie drugą czekoladę, w trzecim ciasto, a w następnym batony. Czasami zmienia sklepy i zapuszcza się dalej, gdzie nikt jej postaci nie kojarzy. To daje gwarancję, iż nikt się nie domyśli, nie pozna prawdy. Po napadzie czasami myje zęby lub opłukuje usta, aby nie było na nich resztek jedzenia. Opakowania chowa w głąb śmietnika lub ewentualnie zabiera ze sobą i wyrzuca gdzieś do śmietnika w mieście.

Relewantna - wiersze, opowiadania, notatki


Słyszała gdzieś, że po napadzie obżarstwa powinna czuć się pusta, ale ona tak się nie czuje. Czuje się rewelacyjnie. Ma gdzieś wszystko i wszystkich. Czuje się wolna i spełniona. To daje jej spokój i ukojenie na jakiś czas. Najważniejsze jednak, aby nikt się nie domyślił. Odczuwa wstyd z powodu tego, co robi. Zdaje sobie sprawę, że otoczenie by jej nie zrozumiało. Wytykaliby ją palcami jak jakiś obiekt muzealny. Zwęszyliby osiedlową sensację, a to jest jej najmniej potrzebne. Lepiej nie wychylać się z tłumu. Ludzie prędzej zrozumieją pijaka zataczającego się pod blokiem niż kobietę pożerającą ogrom słodyczy naraz. Ona alkoholu akurat nie lubi, smakowo jej nie odpowiada. Zawsze gardziła pijakami, chociaż sobą czasami też gardzi. Nie akceptuje siebie za to, co robi, za swoją słabość. Powinna lepiej sobie radzić, być lepsza, szczuplejsza. Zawsze dążyła do doskonałości i zawsze miała wrażenie, że ta doskonałość jest tuż przed nią. Wystarczy tylko podejść i wyciągnąć ręce. Jednak zawsze też po chwili okazywało się, że to było tylko złudzenie, a ona zostawała znów sama ze sobą, z tą swoją głupią słabością. Teraz ponownie czeka na chwilę spotkania z doskonałością i ma nadzieję, że nie okaże się ona po raz kolejny złudzeniem.

Komentarze

Kopiowanie treści jest zabronione.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Popularne wpisy